czwartek, 14 marca 2013

Wspomnienia

Co definiuje to kim jesteśmy?

Dzisiaj jadąc rano do pracy, wspominaliśmy z kolegą czasy kiedy mieliśmy po kilka lat i naszą największą tragedią był deszczowy dzień który zmuszał do siedzenia w domu. Opowiadaliśmy o wszystkich co ciekawszych przygodach, zabawach, wypadkach i doszliśmy wspólnie do wniosku, że to doprawdy co najmniej dziwne, że dalej żyjemy i do tego mamy się całkiem dobrze.

To kim teraz jestem w większości jest spowodowane właśnie tym, czego doświadczyłam jako dziecko. Dajmy na to mój paniczny lęk przed wężami. Jedno traumatyczne wydarzenie z zaskrońcem w roli głównej, które miało miejsce grubo ponad dwadzieścia lat temu, w dodatku którego kompletnie nie pamiętam spowodowało, że do tej pory omijam szerokim łukiem wszystkie "skażone" wężami miejsca. Biorąc pod uwagę okolicę w jakiej mieszkam wyklucza to zasadniczo jakieś 90% powierzchni w promieniu 1 km od mojego domu... Nie, nie żartuje. Latem dystans pomiędzy drzwiami wejściowymi do domu a garażem pokonuje zazwyczaj biegiem, no chyba, że ktoś inny jest w pobliżu.

Albo dajmy na to moja pasja do roślinek. Mój sąsiad jest profesorem, wykłada fizjologię roślin. W dzieciństwie uwielbiałam mu pomagać, zabierał mnie ze sobą często na wyprawy do lasu, na poszukiwanie mchów, porostów i innych takich. Opowiadał o nich, pokazywał proste doświadczenia. Dzięki temu od zawsze uwielbiałam biologię. Jaki to miało wpływ na moje obecne życie? Dzięki temu w liceum wybrałam klasę biol-chem, co znów zaowocowało tym, że poznałam takich a nie innych ludzi, pisałam maturę z takich a nie innych przedmiotów i wybrałam później taki a nie inny kierunek studiów, a na studiach znów poznałam różnych świetnych ludzi, w tym mojego męża.

I tak właśnie, drobne, niby nic nie znaczące sytuacje z przeszłości mają wpływ na nasze życie. No bo gdyby mój sąsiad był fizykiem, to kto by dziś spał w moim łóżku?